To był mój pierwszy raz. Jeden z wielu, jakie miały w najbliższych dniach nastąpić.
Pierwszy raz przestąpiłem próg domu studenckiego. W pokoju nie większym niż moje obecne jednoosobowe biuro, miałem żyć przez przynajmniej rok z trzema obcymi facetami. Jednym z nich był Rafał. Gość, który studiował 8 lat i nie była to medycyna ???? (zaliczył dwa kierunki). To jak na mnie i moją tzw. karierę wypłynął to temat na osobny post.
Po studiach nasze drogi się rozeszły, by po 14 latach się zejść. Rafał, po intensywnej rozmowie przy kawie zarekomendował mi program rozwojowy Przywództwo Poziom Wyżej, w którego wcześniejszej formie sam brał udział. W związku z tym, iż wszystkie dotychczasowe polecenia, które mi przekazywał były strzałami w dziesiątkę, natychmiast zaaplikowałem.
Po trzyetapowym procesie rekrutacyjnym zostałem zakwalifikowany do grona 40 osób. Program wyliczony był na dwa lata i przyjął formułę czegoś na kształt studiów podyplomowych. Jednak Magda, która całe przedsięwzięcie koordynowała postawiła na niekonwencjonalne rozwiązania. Zaproponowała nam, uczestnikom, abyśmy również wcielali się w rolę wykładowców, trenerów. Każda bowiem z osób uczestniczących w PPW już była liderem w jakimś zakresie.
Zgłosiłem się natychmiast. Zaoferowałem poprowadzenie zajęć z networkingu, zahaczyłem też o wystąpienia publiczne. Spodobało się.
Zanim nasz kurs się zakończył Magda zmieniła pracę. Koordynowanie PPW dokończył już ktoś inny.
Na sam koniec Prezes Fundacji Instytut Wolności, pod której egidą PPW działało, zaproponował nam skorzystanie z jego mentoringu. Jedna osoba mogła skorzystać z tej gratki nie ponosząc żadnych kosztów. Jako, że do wszystkiego zgłaszałem się pierwszy, tutaj też załapałem się właśnie ja.
Minęło kilka miesięcy i nagle Instytut Wolności się odezwał. Już całkiem nowa osoba, Aleksandra. Widocznie wcześniejszy koordynatorzy projektów i sam Igor musieli jej o mnie wspomnieć. Zaprosiła mnie do poprowadzenia zajęć dla Szkoły Przywództwa Instytutu Wolności.
Do dziś prowadziłem tam zajęcia z networkingu, sprzedaży, wystąpień publicznych, LinkedIn dla chyba trzech edycji Szkoły Przywództwa. Ola odgraża się, że to nie koniec ????
Poznałem więc tam blisko 300 młodych liderów. Czasami przedsiębiorców, czasami samorządowców, pracowników w korpo, czy działaczy z trzeciego sektora.
Ostatnio natomiast miałem wielką przyjemność prowadzenia w ramach projektu „Akademia Zarządzania Sportem” zajęć dla „Liderek w sporcie”. Trafiłem tam z rekomendacji jednego z uczestników SPIW, Piotra Popławskiego.
Dlaczego to wszystko opisuję? To tzw. case study drzewa rekomendacji. Zauważ, że wszystko to wydarzyło się dzięki mojej relacji z Rafałem, a później kolejnymi osobami. Jak po sznurku, od kilku lat korzystam z okazji, które na mojej drodze postawiło życie.
Na koniec kilka pytań do Ciebie:
Czy łapiesz okazje, które podsuwa Ci życie?
Czy śledzisz „łańcuszek” rekomendacyjny? Od kogo zaczęło się to co masz teraz?
Czy dążysz do „uplecenia” silnej liny z tych pojedynczych sznurków czy nitek?