- Cześć, co słychać?
- Stara bieda/zarobiony jestem/nie mam na nic czasu/a weź przestań/nie ma sensu mówić, itp.
Spotykasz się z takimi odpowiedziami, gdy do kogoś telefonujesz czy rozpoczynasz rozmowę twarzą w twarz? A może sam tak odpowiadasz? Zastanawiałeś się kiedyś jak takie odpowiedzi działają na Twoje i Twojego odbiorcy samopoczucie? Myślisz, że gdy ktoś zagaduje, to robi to po to, aby usłyszeć wiązankę narzekań?
Dlaczego pierwsze słowa w rozmowie są ważne
Zwrot „co słychać” jest w przeważającej większości przypadków tylko zachętą do rozmowy. Przyzwyczailiśmy się, że jakiś tzw. small talk (możesz poczytać o nim tutaj) powinien wystąpić, przed przejściem do właściwej części rozmowy. To taki aperitif. W dużej części sytuacji to jak „nam zasmakuje” zdecyduje o dalszej rozmowie.
Ostatnio miałem okazję wykonać kilka telefonów pod rząd i zauważyłem jak diametralnie różnie toczyły się rozmowy w zależności od tego co usłyszałem na początkowe „co u Ciebie?”. Z osobami, które odpowiadały jak Sebastian Romanów (świetny spec od ubezpieczeń na życie): „nieustające pasmo sukcesów”, rozmawiało się bardzo przyjemnie, bo od razu obaj się uśmiechnęliśmy i nadaliśmy przez to rozmowie kontekst optymizmu. Z osobami, które odpowiadały tak jak w zamieszczonym na początku artykułu dialogu, rozmowa była w całości w klimatach pesymizmu. Szczerze mówiąc odechciewało mi się jej od samego początku.
Kilka lat temu zorientowałem się, że sam sporo narzekam (to nasza choroba narodowa wynikająca z historii zaborów trwających w zasadzie 200 lat) i wtedy nauczyłem odpowiadać na „co słychać” w sposób lekko humorystyczny. Mam dwie wersje, które zapożyczyłem od znajomych:
- wiesz jak jest, raz na wozie, raz … na wozie
- raz dobrze, raz lepiej
I pewnie, że brzmię czasami dziwnie, ale uświadomiłem sobie, że naprawdę moje problemy nie są dla nikogo poza mną (no i oczywiście moimi najbliższymi) ważne. Dzielenie się więc nimi z każdym nie ma sensu. Nikt przecież nie telefonuje po to, żeby dowiedzieć się co mnie boli, czego ostatnio nie dałem rady osiągnąć itd. Ba, żeby też nie słyszeć narzekań od innych, zamiast „co słychać” pytam często „co dobrego słychać”. W ten sposób, przynajmniej w teorii zawężam rozmówcy pole wyboru. Piszę „przynajmniej w teorii”, bo części ludzi i tak to nie przeszkadza marudzić.
W dzieciństwie uwielbiałem smerfy. Zarówno moje rodzeństwo jak i kuzynostwo miało swoich ulubieńców. Ja Osiłka, ktoś inny Pracusia, dziewczyny zazwyczaj lubiły Smerfetkę, ale i często Łasucha. Nawet Laluś miał w moim otoczeniu „wzięcie”. Był jednak smerf, który wkurzał wszystkich. Smerf Maruda!
Nie strzelaj sobie w kolano, czyli co mówisz, wcale tego nie mówiąc
Kilka lat temu mecenas Robert Waśniewski (świetny prawnik) uświadomił mi na dość brutalnym przykładzie (trochę go tu złagodzę) istotną rzecz. Wyobraź sobie, że Twój obrońca w sądzie mówi „proszę Sądu, gwarantuję, że mój klient w roku 2018 nie okradł żadnego sklepu monopolowego, w 2018 roku żadnego, gwarantuję!”.
No i wiesz co powiedział? W 2018 roku nie okradłeś żadnego sklepu monopolowego, ale …
- w innych latach możliwe, że tak, ba nawet na pewno, skoro zagwarantował tylko za 2018
- co prawda nie okradłeś monopolowego, ale inne, np. spożywczy już tak
Uważaj więc co komunikujesz!
Ale jak to się w ogóle przekłada na biznes?
Po pierwsze, gdy narzekasz, mniej chcę Cię polecać swoim znajomym. Bo skąd niby miałbym mieć pewność, że nie potraktujesz ich tak samo jak mnie? Pamiętasz smerfa Marudę? Umówiłbyś go (lub żeńską wersję) na randkę ze swoją siostrą/bratem? Tym bardziej nikogo takiego nie będziesz chciał umówić na spotkanie biznesowe ze swoim kontrahentem czy znajomym. Prawda? A co jeśli tym Marudą jesteś Ty?
Pamiętaj, że tym co i jak mówisz budujesz swój wizerunek. Ty więc decydujesz czy będzie pozytywny czy negatywny.
Po drugie: gdy mówisz: „o stary, zarobiony jestem, nie wiem w co ręce włożyć”
Ja słyszę: „nie mam mocy przerobowych, nie chcę nowych klientów, nawet nie waż się dawać mi rekomendacji”
A czy na pewno to miałeś na myśli?
Co dalej?
Swój wizerunek możesz zmienić tylko przyszłymi działaniami. Zapomnij więc o przeszłości, jaka by nie była, i zacznij budować swoją reputację pozytywnej, optymistycznej i nastawionej na rozwiązania zamiast problemy osoby.
Autor: Artur Sójka